x x x
z klifu jest piękny widok na ocean
rozpostarte ramiona imitują skrzydła
(Teresa Rudowicz druga strofa wiersza szesnasta
z tomiku Korzeń werbeny)
Pamiętasz ten tekst
zatytułowałem go Widziałem
Górny pokład statku pasażerskiego. Nad nim już tylko mewy i niebo.
Przestrzeń. Kilkunastoletni chłopiec rozpostarłszy ramiona biega przy relingach, między krzesełkami, ławkami udanie naśladując lot ptaków. Krzyczy coś do nich fruwających nad nim. Jedyny z nas tutaj poddaje się narkozie przestrzeni, którą wszyscy czujemy. Niezdrowy wstyd każe nam stać, siedzieć i nie biec za nim.
Chłopiec jest chory na zespół Downa.
Więc jest tak
stoimy na tym klifie w milczeniu
zapatrzeniu
Każde z nas chciałoby podnieść ramiona wzorem ptaków
albo jak ten starzec z zapamiętanego filmu
który na wzniesieniu stojąc z uniesionymi rękoma
błagał niebiosa o deszcz
Wiec jest tak
boimy się okazać emocje wzruszenia
czekamy
Jesteś odważniejsza
najpierw ściskasz moją dłoń
później unosisz nasze
Mistyczność chwili
Jacyś ludzie przechodzą
uśmiechają się
Wiatr zabiera ci apaszkę
teraz jej czerwoność pomiędzy mewami
Więc jest tak
że może jeszcze nie jest źle z nami
że nie potrzeba dysfunkcji
by zobaczyć piękny widok na ocean
imitować rozpostarte skrzydła ramionami
Jak tamten chłopiec na promie do Szwecji
O! Jak miło znaleźć „siebie” w tak pięknym miejscu!
Dziękuję!