Łęczuk, Delta wsteczna

Pamiętaj tylko skąd się wywodzisz – o Delcie wstecznej Pawła Łęczuka.

Pamiętaj tylko skąd się wywodzisz – przestroga, nakaz, słowo na drogę, a może kula u nogi, swoiste piętno na całe życie?

Wers z wiersza emil ciorian opuszcza rasinari, otwierającego debiutancką książkę Pawła Łęczuka pt. Delta wsteczna, jest dla mnie kluczem do jej odczytania, a cała książka jest (również dla mnie!) jednym z ważniejszych debiutów 2011 roku.

Długo zbierałam się w sobie, by o niej napisać, bo tak jak delta wsteczna Świny jest wynikiem akumulacji spowodowanej przez siłę morza (fragment autorskiego komentarza na okładce), tak moje próby opowiedzenia delty są wynikiem akumulacji spowodowanej przez siłę słów, które „osadziły się” na dnie, a ja potrzebowałam czasu, by spojrzeć na nie z dystansem.

Wiersze, krótkie prozy, krótkie wierszoprozy, jakkolwiek by ich nie nazywać, zawsze pozostają jak druciany drapak. Poeta nie przygląda się światu, ale rejestruje świat. Z wielką precyzją celuje słowem i cyzeluje słowo, które nie jest tu ozdobą, cackiem – jest rysą, zadrapaniem.

Takie są na przykład Sady Żoliborskie – 26 częściowy poemat o życiu albo egzystencjalny traktat filozoficzny. Łęczuk notuje: W sadach na Żoliborzu, a właściwie w ogródkach owocują śliwy. Owoce śliw nazywają węgierkami. Nikt nie wie, z jakiego powodu tak nazywają owoce.

Czas nie lilaczy się. Czas zapierdala. Carrefour ogłosił promocję na krzesła składane, które zostały z lata. Przynajmniej tak mówią billboardy przy Broniewskiego,

Owocują śliwy i trudno być obojętnym. Trudno być trzeźwym. Każdego ranka. Pod oczami. Śliwy w lustrze.

Życiopisanie w przypadku Pawła Łęczuka to nie tylko zapis przeżytego, nie tylko bycie jednym z nich: swojakiem, kumplem, brachem.

To ucieczka, która jednocześnie staje się powrotem, próbą wysłowienia tego, co kaleczy, truje. Przejście (o ile to możliwe) z mimesis w katharsis.

Gdyby tak można było cokolwiek zbudować, uciekając przed sobą – powie poeta w tytułowym wierszu i doda: Bursztynek. Kamyczek. Bryza. Masaż błotny. Przemijają przemiany. Wędrują ludy. Konik morski odciska swój kształt w kamieniu. Prawo nigdy nie działa wstecz. (Delta wsteczna).

Człowiek zawsze patrzy wstecz. Bo chce. Bo musi. Pamiętaj skąd się wywodzisz – ta mantra powraca, słowa uderzają jak fale w falochron, układają się w litery – Landsberg.

Gorzów Wielkopolski – miasto rodzinne Łęczuka, kraj lat dziecinnych ani święty, ani czysty wybrzmi smutną glosą, pytaniami bez odpowiedzi:

Trochę wiary w to miasto – napisała mi Ewa. W domyśle – przecież dało ci wykształcenie i pierwszą pracę w szkole. Ale czy chodzi tylko o miasto? O śpiących na ławkach pijaczków? O pytających o fajki w szpitalu? O fałszujących For whom the bell tolls podczas imprezy z okazji prezydencji na skwerku przy Hawelańskiej? O zamykających ptaki w klatce na bulwarze w ramach atrakcji. Siadających na pomniku Jancarza, by zrobić sobie zdjęcie? Czy może o tych na Żwirowej, gdzie spokój jest pański i niebo do wynajęcia? Jeśli uznać, że wiara to ludzie, trochę wiary w to miasto oznaczać będzie więcej ludzi w tym mieście. No tak, rozmnażanie to główna z tutejszych rozrywek. (Landsberg).

Rzeczywistość jest, jaka jest. Tu czy tam niewiele się zmienia – bierność, marazm, wódka, kobiety, często przypadkowe, automaty do gry – nadzieja na nowy, lepszy świat, złudzenie, że coś zależy od nas. Błędne koło, którego nie można przerwać.

Dlatego: zawsze wracamy/ zwycięski palec chce całej ręki/ porażka kusi jak miejsce zbrodni mordercę/ „magic fruits” śnią się nocami. (gracze).

Poezja Łęczuka będąca tak blisko życia musi być jednocześnie blisko śmierci. I jest, ale, choć sporo w tomie wierszy z pogrzebem w tytule (pogrzeb Tuwima, Szymanowskiego, Piotra Curie, Białoszewskiego i innych), to życie jest na pierwszym planie. Życie, które z nami czy bez nas, dzieje się i odejście jednostki, nawet wybitnej, niczego w nim nie zakłóca, może jedynie zakłócić nasz – jednostkowy ład.

Ale ten porządek może zakłócić także życie i splot tak zwanych okoliczności, na które nie mamy wpływu, a które determinują nasz los. Taki jest wiersz Kłodzko 1974-2009. Dla mnie to wiersz o cechach wybitności, który już teraz każe mi stawiać Pawła Łęczuka w czołówce poetów współczesnych. Po pierwsze temat – arcytrudny (adopcja), po drugie – problem podwójnej tożsamości, który się z nią wiąże. Dwa domy, dwa nazwiska i próba odpowiedzi na pytanie: kim jestem? Bardziej tym, kim teraz, czy bardziej tym, kim dawniej?

Pamiętaj tylko skąd się wywodzisz – a więc jednak piętno!

Po trzecie i najważniejsze – sposób zmierzenia się z tematem. Fenomenalny, mistrzowski! Empatia, a właściwie szczególna nadempatia, to dar, z którym trzeba się urodzić. Łęczuk tworzy wiersz autentyczny, poruszający, niezwykle bolesny. Wejść w cudze buty tak, by leżały jak własne umieją tylko najlepsi.

Paweł Łęczuk jest poetą czułym na rzeczywistość. Chwyta ją, jak migawki flesza, utrwala, zatrzymuje. Pamiętaj tylko skąd się wywodzisz/ inaczej po cóż byłoby opuszczać bezpieczny zakątek otulony/ zapachem kwiatów i lip/ po cóż się rodzić. (emil cioran opuszcza rasinari).

Na koniec dodam jeszcze, że Delta wsteczna jest kolejną znakomitą książką wydaną w serii wydawniczej Salonu Literackiego, a salonowe logo staje się coraz bardziej wyraźnym i rozpoznawalnym znakiem jakości.

Teresa Rudowicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>