Tadeusz Olszewski, Maria Dąbrowska pisze do Anny Kowalskiej


Teresie Rudowicz

Uwiera mnie życie, Anno. Jestem coraz bardziej bezradna wobec
czasu i własnego ciała. Nie służy mi Komorów, dziś pierwszy przymrozek
zwarzył dalie i ogród nagle opustoszał. Czułam, że tracę oddech.

W nocy śniłam Stanisława, potem ciebie. Chciałam, żebyś
dotykała moich piersi, chciałam czuć twój język, zrobiłam się wilgotna.
Pożądanie nie jest grzechem, jeśli się kocha.

Od kilku dni nie wychodzę z domu. Nie przyznaję się, że tęsknię za tobą,
że pogubiłam rękopisy, wieczorem nie zapalam światła.
Trwam w ciszy, w coraz większej ciszy. Jest listopad.

Znacznie bardziej okrutny niż kwiecień.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>