Piotr Mierzwa, Oczywiste, wręcz namacalne

 

Obce mi było żeglowanie, śpiew mi zasychał w gardle,

nie mogłem trafić w toń, nie potrafiwszy utonąć, gdyż

pożądałem wciąż więcej, lub wolniej, albo wcale, aż tu

 

uderzył mnie temat: może być inaczej, wcale nie musi,

akurat ciemność jest ciepła, morze – także mężczyzną,

nie ja uspokajam morza, rozsypałem sny, rozsapałem:

 

wpierw były inne, potem – tacy sami,

na koniec drogi wącham morką smołę,

świeży asfalt, radośnie zostawiam za sobą

chłopca – doskonałe zadanie na trzydziestkę –

ty wiesz, jak facet wypina się na delikatność

 

następny raz nastąpi teraz, naraz ten teraz,

brak jest przeoczeniem, Teresko, albowiem

można go założyć w dowolnym miejscu Ziemi,

wspaniałomyślnie nazwać domem, to chrome,

 

przemoc nazwać miłością, a strach pociągiem,

pociąg jedzie odrażeniem, odjeżdża nas, mnie

i ciebie, gdzieniegdzie jest dane, że wytrwamy,

jeżeli życie, tani dramat, zdarzyło się w słowie.

 

Wiersz napisany w odpowiedzi książce Teresy Rudowicz Korzeń werbeny. Kraków, 28 sierpnia 2013 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>