Aleksandra Słowik „Jednoczęściowy wierzchni strój kobiecy”
Jednoczęściowy wierzchni strój kobiecy – taką definicję podają słowniki na określenie sukni, części garderoby, która jest bezspornym atrybutem kobiecości.
Debiutancki tomik Aleksandry Słowik nosi właśnie taki tytuł. Rozbudowana definicja sukni każe nam snuć przypuszczenia, że wiersze, które znajdziemy w środku będą kobiece, jakkolwiek to określenie źle nie brzmi. I są kobiece, ale kobiece nie znaczy wcale banalne, sentymentalne, ckliwe.
Jaka jest więc suknia Aleksandry Słowik? Prosta i nieprzytłaczająca, z resztkami spodziewań w gorsecie, skrojona na miarę niedopowiedzeń, z fałdami szeleszczącymi przeszłością. Dzisiaj – stół pusty, nie wart opowieści dla jednej filiżanki [Jednoczęściowy wierzchni strój kobiecy].
Borykanie się z samotnością i niezgoda na nią, obecna jest w poezji Słowik , jak choćby w pięknym wierszu Imię:
obleczona w imię
gotowa do istnienia
będę
więc nazwij
jak Adam nazywał zwierzęta
imieniem oznacz swoją zgodę
na mnie
Świat podmiotu lirycznego to oswojona przestrzeń (kanapa, kredens, filiżanka z angielską herbatą, pies), ale przestrzeń zamknięta: we własnym ciele, coraz bardziej ograniczonym, w czterech ścianach, w lęku, na przykład przed chłodem, dotkliwym zimnem samotnej wyspy – gdy mieszam czas łyżeczką pozostaje po nim smak mrozu [Styczeń. Godzina siedemnasta i później]. Jest świadomość przemijania i jest nadzieja kolejnej wiosny, ciepła, naszywanego mozolnie, skrawek po skrawku, jak w Patchworku:
Każdego dnia spoglądam na drogę
szyję pruję przykrawam
opieram wzór na powrocie ptaków
Potrzeba ciepła, bliskości drugiego człowieka, widoczna jest w wielu wierszach Aleksandry Słowik. Namiętność zawieszona w próżni, stale podtrzymywana, nigdy nierealizowana, a więc podobna do wiary. Słowa meksykańskiego pisarza Carlosa Fuentesa czyni poetka mottem otwierającym tomik. Te same słowa znajdą się utworze Namiętność według Fuentesa – niezrealizowana, boleśnie pojedyncza, nieznośna, szczególnie nocą:
niepotrzebnie
przypomina skórę
atłasowa pościel z tatuażem bogów
i filozofów
jest zbyt płynny
nie sposób go uchwycić.
Zmierzch uwydatnia braki, ale o zmierzchu łatwiej snuć mrzonki, przedmarzenia,
śnić mżawki wyobrażeń, mniej śmiesznie, gdy ciemno [Łamanie reguł].
Sporo w wierszach Aleksandry Słowik niezwyczajnej zwyczajności. I to ona właśnie najbardziej przyciąga. Pozornie zatopiona w codzienności, nienachalna, poezja otwiera przed czytelnikiem kolejne szufladki, jak w starym sekretarzyku. A jest ich dużo, o wiele więcej niż moglibyśmy przypuszczać sięgając po lekturę.
Terra nostra, dzieło Fuentesa wspomniane w motcie, częściowo inspirowane malarstwem Hieronima Boscha, prowadzi nas do Ogrodu ziemskich rozkoszy. Ziemskich, a więc także instynktownych, wartych przeżycia, i nawet, jeśli zahaczą o piekło, podmiot liryczny wierszy Słowik nie chce chuchać na zimne [Patchwork].
To nie jedyne tropy, którymi wiodą nas bohaterki Jednoczęściowego wierzchniego stroju kobiecego. Konteksty filozoficzne (np. Gottfrieda Wilhelma Leibniza w wierszu Styczeń. Godzina siedemnasta i później), biblijne, jak choćby Judasz w Zdradzie, religijne w pięknych wierszach Panna biedna i Favarone di Offreduccio, nawiązujących bezpośrednio do świętej Klary z Asyżu. Przykłady można by mnożyć.
Jest i Bóg, ale pojawia się jakby mimochodem: dobrze/ kiedy Bóg czeka cierpliwie w kościele/pogrążony w niedzieli/jak ja// [Celebracje].
Lepiej, z franciszkańską prostotą i pokorą szukać Go w dziele stworzenia, czuć, dotykać, smakować życie, także jego kruchość, jak na przykład w wierszu Fragile:
płowieją i stygną
w książkach między kartkami starzy zakładnicy
fioletowe stuły ostów
wrzos
Poezja Aleksandry Słowik to bez wątpienia poezja powrotów. Rozpuściły się kamienie filozofów/tylko popłuczyny dobrego/poczucie słuszności/wracam// [Ciążenie powszechne].
Wracam i ja do tych wierszy, wciąż z niekłamanym zachwytem, z tak dobrze znanym dreszczem, który zapowiada przygodę. Bo spotkanie z debiutanckim tomikiem Aleksandry Słowik to bez wątpienia przygoda, także edytorska (książka została wydana przez Zaułek Wydawniczy Pomyłka ze świetnymi grafikami Teresy Babińskiej).
Poeta posiada znaki na wyłączność, swoje własne logo mówi poetka w wierszu bez tytułu, zamykającym tomik. Dodaję logo Aleksandry Słowik do ulubionych, wiem, że wrócę, dam tym wierszom czas, dużo czasu, żeby kobiece bohaterki zdejmowały nieśpiesznie, warstwa po warstwie swoje suknie, aż staną, jak drzewa zimą nago bez makijażu pod chłodnym spojrzeniem [Na zewnątrz i w środku], dotykalnie prawdziwe lub prawdziwie dotykalne, oswojone i bliskie.
TERESA RUDOWICZ
Recenzja ukazała się w portalu Salon Literacki (październik 2010)