Sadliński, Zbrodnia Ikara

Bartosz Sadliński, Zbrodnia Ikara [z tomu: Nomen Omen, B. Sadliński, M. Dobrzański] Prudnik-Opole 2009

Znów dałam się uwieść poezji. Powiem więcej, dałam się uwieść trwale. Za sprawą Poczty Polskiej trafił do mnie niewielki tomik, a właściwie tomiki, takie modne dzisiaj – dwa w jednym. Niewielki objętościowo, treściowo wręcz przeciwnie. Całość nosi tytuł Nomen omen i składa się z dwóch osobnych książek. Autorem jednej -Zbrodnia Ikara jest Bartosz Sadliński, drugiej – Należy zostać – Maciej Dobrzański. Dwaj młodzi prudniccy poeci, prywatnie przyjaciele, wydali tę książkę własnym sumptem w nakładzie 500 egzemplarzy. Tym bardziej czuję się wyróżniona, że jeden z nich trafił właśnie w moje ręce.

Tu i teraz pozwolę sobie na wyłączne obcowanie z tomikiem Bartosza Sadlińskiego. Drugim zajmę się innym razem.

Tytułowy Ikar nie jest idealistą, wiecznym marzycielem, jest poetą, przeklętym, wyobcowanym, osobnym, a przez to samotnym i rozdartym. Pisanie jest bólem i terapią, kołem ratunkowym, bodaj jedynym na drodze do normalności, czymkolwiek by ona nie była. W tytułowym utworze Sadliński pisze:

Chyba od początku pisania chciałem dać świadectwo desperackiej chęci zaistnienia, wypełnienia pustki po czymś, czymkolwiek – bo prawdziwa pustka nie zna swojego pochodzenia i nie wie „ czego jest brakiem” – właśnie dlatego jest pustką. To, co miało być spowiedzią, zostało odebrane jako bufonada: intelektualizm – jako przemądrzalstwo . Mówisz, że to głupie, a ja po prostu odtwarzam świat – twór, który składa się z samych puent – gdzie największą mrzonką jest struktura.

                                                                                               Zbrodnia Ikara

Rozrachunek z własnym pisaniem pojawia się w wielu wierszach. Utrata, lęk, niepewność, samotność po jednej stronie, poezja – jako przeciwwaga, swoiste antidotum, po drugiej. Próba panowania nad językiem, układania go w logiczne frazy, zabawa nim, aż do granic absurdu, często autoironia, są bez wątpienia autoterapią, być może bardziej skuteczną niż wszystkie inne. W wierszu Życie mojego dzieła czytamy:

Kiedy już zakoduję wszystkie wszechświaty poprzez znaki jezyka polskiego

(a obiecałem sobie, że wyczuję moment, w którym to się stanie),

rzucę poezję i zacznę żyć.

 

         Stworzę dzieło największe:

 

        własne zdrowie psychiczne.

 

Motyw poety i poezji tak częsty i mocno osadzony w literaturze wydaje się dość ryzykowny, a jednak w poezji Sadlińskiego brzmi świeżo i oryginalnie. Podmiot liryczny nie czuje się dobrze w pułapce własnej egzystencji, jest świadomy generacyjnej przynależności do świata, który pęka, rozpada się na kawałki i który mozolnie dzień po dniu trzeba na powrót scalać. Gorzko puentuje w wierszu Makroskop:

     Twoja najszczęśliwsza cyfra to przewrócona ósemka,

     Pamiętaj, jesteśmy pokoleniem J. P. Sartre.

 

Chciałoby się spytać za Tetmajerem – Jaka jest przeciw włóczni złego twoja tarcza?

W czym szukać oparcia? W Bogu? Być może, ale nie w takim, jakiego proponuje nam kościół. Taki Bóg nie jest dla poety wiarygodny.

Na którym wietrze mam być chorągiewką? Jak żyć w Bogu, który zesłał mi ateizm, agnostycyzm i autosugestię? I jak on ma żyć we mnie (marzyć we mnie), gdy podłożem dziejów jest ścieranie się dwóch żywiołów: manii i depresji. Co mnie uształtowało? Kilometry przechodzone po pokoju, ksiązki naukowe, polski hip-hop i wychwyt zwrotny serotoniny.

                                                                       Choryzont[1] spiralny

 

Mania prześladowcza i natręctwo powrotów, do poezji rzecz jasna, bo są takie momenty w życiu, które zamknąć można jedynie wierszu. Zamyka więc Sadliński swój niepokój, lęk, pustkę – wypełnić ją może jedynie drugi człowiek. Piękny jest wiersz Międzyprzeszłość, dedykowany matce. Poeta pisze:

Przystąpiłaś do wychowania mnie,

tak jak ja, wiele lat później przystąpiłem do wierszy.

 

Kończy dystychem:

Kocham Cię; przez cały ten wiersz

zbierałem się, by Ci to powiedzieć.

Potrzeba kochania i bycia kochanym, najważniejsza dla człowieka, pojawia się i tutaj. Jest wiele kobiet w wierszach Sadlińskiego, znamy ich imiona, przychodzą i odchodzą, nie wypełniają sobą pustki, w której tkwi podmiot liryczny, albo wypełniają ją na chwilę. Poeta czeka, jak wtedy:

Wtedy. Zatrzymałem Cię w drżącym kadrze, na głównej ulicy światła. Ziemia to wielki dom dziecka. Myślałem, że po mnie przyszłaś.

                                                                                  Rubieżność

Poezja Bartosza Sadlińskiego ma jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę, dla mnie absolutny niezbędnik, niezwykle sprawną żonglerkę słowem. Widać to już w tytułach: Neuroholik, Snobilitacja, Bogobujność, Bógszpan i wielu innych, także tych przytoczonych powyżej. W wierszach mnóstwo jest językowych smaczków, leksykalnych akrobacji. Jako przykład niech posłuży fragment:

                               Rzekotka drze kotka;

                     pasieka posika zacieki zasieków,

                             a dynia: dyń, dyń dyń;

                            a duma: dum, dum, dum;

                                   to teren suteren,

                               co grubnie jak grudnie

                           i Grudziądz – po grudzie,

                             rudzie i udzie. Ujdzie!

 

                                                                        Oddechy do dechy

Ograniczona ilością znaków pewnie krzywdzę tę poezję, o której można by pisać jeszcze długo. Jest tego warta i każdy wiersz to osobny temat, raj dla krytyków, językoznawców, recenzentów. Dla czytelników – poetycka uczta. Spuentuję jednym z aforyzmów Sadlińskiego, albo jak chce poeta, jednym z puentagramów :

Poeta kuty na cztery nogi nie pisze wierszy na jedno kopyto

[1] Sic!

Teresa Rudowicz

recenzja ukazała się w kwartalnku sZAFa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>