W październiku 2010 nakładem wydawnictwa Goddam Agencja Artystyczna ukazał się debiutancki tomik wierszy Izabeli Fietkiewicz-Paszek Portret niesymetryczny.
Światem po euklidesowemu rządzi symetria, dążymy do symetrii, w ogólnoludzkim pojęciu, synonimu ładu i równowagi. Gdzie wobec tego miejsce na asymetrię? I czym ona tak naprawdę jest – utratą? Czegoś, kogoś, nas samych?
Portret niesymetryczny to znaczy jaki? Co w nim przeważa, co się kurczy?
Tytułowy wiersz w tomiku niczego nie wyjaśnia, nie stanowi wytrychu, który otworzy pozostałe utwory. Powiem więcej, może mylić. Pozornie bowiem świat jest tu bezpieczny, ojciec i syn sklejają samolot, ciepły – pomalowałeś ściany na pomarańczowo, spokojny, nawet leniwy – nalewam herbatę z miodem. Pęknięcie, które zakłóci symetrię pojawia się pod progiem. Łatwo je przeoczyć.
Wiersze Izabeli Fietkiewicz- Paszek są pełne znaków zapytania. Poetka nie ucieka od pytań najtrudniejszych, stawia je spokojnie, bezgłośnie prawie, po to by uderzyć puentą mocno i precyzyjnie. Tak jest na przykład w wierszu Czego nie ma w protokole:
Na przykład papieros. Może
gdyby zapalił. Na ławce
albo pod drzewem – w letnią noc
przyjemnie pobujać się, tak beztrosko,
na krawężniku. Cykady i późne szepty. Można
jeszcze inaczej – gdyby zgasił w połowie
(chciał przecież rzucić palenie). Mógł
zagasić w połowie. Albo w ogóle
palić wolniej. Albo szybciej. Albo jakoś
inaczej. Gdyby zgubił kluczyki, potknął się
gdzieś na schodach, dostał w mordę, zgłupiał
dla jakiejś dziwki – byłby
22:18 gdzieś indziej.
Temat śmierci, z którą podmiot liryczny się nie godzi, jest obecny w wielu utworach, jest w nich także nieuchronność własnego losu: od dawna noszę w sobie ziemię, powie w wierszu esprit d’escalier , pytanie co po nas. Bóg? Jest i Bóg. Jego też trzeba pytać, na przykład za pośrednictwem św. Pawła, z którym w krótkim Re, rozmawia poetka o sprawach najistotniejszych:
Re: Szczęśliwy, kto nie ma wątpliwości
Doprawdy szczęśliwy, kto nie ma wątpliwości
w swoich postanowieniach? Mógł przecież
wiele razy zwątpić, mógł darować Ryfce
blond włosy, nowe imię i siostry. Dorosłaby
do historii kobiety. A tak? Została śmiertelna
powaga nad stosem butów. Niewątpliwa.
Dużo w poezji Fietkiewicz-Paszek kontekstów filozoficznych i te zdają się bliższe poetce niż religijne dogmaty. Nie chce gotowych recept, rozwiązań a priori, woli poszukiwać, nawet za cenę zwątpień, lęków, rozczarowań, za cenę braku symetrii.
Trudno nie zwątpić czytając historię Kobiety niewątpliwej, Anny Frank, Moniki, która chyba pierwsza z nas wszystkich stała się kobietą (Pamiętam Cię Wysockim)
Nie brak w tomiku Izabeli Fietkiewicz-Paszek także i wierszy kaliskich. Jest ulica Kordeckiego: bolesna pręga na mieście, zbieg ulic Polnej i Górnośląskiej z nieistniejącą lodziarnią, jest kamienica przy ulicy Kościuszki 16 i jest lekcja fizyki w III Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika ( autorka jest jego absolwentką):
Po latach
świat się nam jakoś urządził. Złożyłam
nadmiar wspomnień w kostkę – są
obok suszonych liści, które znaczą
kolejne rozdziały. Zaczynają je i kończą.
Pomijając lekcję fizyki.
(Chciałam zapamiętać tę lekcję)
To, co najbardziej porusza w poezji Izabeli Fietkiewicz- Paszek to nie wieloznaczność, mnogość sensów, niezwykłe puenty, ale waga każdego słowa, powiedzianego cicho, prawie szeptem tak precyzyjnie, że nawet jeśli czytelnik zechce zatrzymać ruch źrenic światło już w nie wpadło ( Światowy dzień poezji).
Teresa Rudowicz
recenzja ukazała się w portalu Salon Literacki oraz w kwartalniku Kalisia Nowa