Ozaist, Szorty

nowy czas | styczeń 2013 1(187)

 

Szorty – świetnie skrojone!

 

Szorty to popularna nazwa krótkich spodni. W prostej linii wywodzi się od angielskiego słówka short, co znaczy: krótki. To także tytuł zbioru opowiadań Jacka Ozaisty. O autorze wiem niewiele, więc lekturę zaczynam od przestudiowania okładki. Czytam: czterdziestolatek, urodzony w Bielsku Białej, mieszka od ośmiu lat w Londynie, gdzie – z powodzeniem – próbuje sił w branży gastronomicznej. Ukończył filmoznawstwo na UJ w Krakowie (…). Ten szczegół wydał mi się ważny, głównie z powodu wielu filmowych tropów mniej lub bardziej widocznych w opowiadaniach. W całym zbiorze jest szesnaście krótkich opowiastek, z których żadna nie jest opowiadaniem tytułowym. Tytuł jest więc zabawną grą językową, w której już na początku autor puszcza oko do czytelnika, uśmiechając się przy tym szelmowsko. Jeśli czytelnik odwzajemni uśmiech, czeka go wielka frajda, bo opowiadania są dowcipne, napisane lekkim, sprawnym piórem, cudownie surrealistyczne (czasem równie cudownie makabryczne), z zaskakującymi puentami.

Ozaist umiejętnie wplata różne wątki w kanwę swoich opowiadań. Dla przykładu posłużę się fragmentem jednego z nich, zatytułowanego W ciemnym pokoju, w którym mężczyzna śpiąc (snem już wiecznym), śni kobiety swojego życia: matkę, żonę, córkę:

– Pa, tato… – zdawało mu się, że słyszy cichy głos z przedpokoju.

Nie odpowiedział. Nie czuł potrzeby otwierania ust. Pożegnał ją w myślach, życząc miłego dnia i dobrych stopni. Cisza, jaka nagle zapadła, wcale go nie zmartwiła.

Dźwięki odpłynęły zabierając ze sobą uczucia. Znów zobojętniał, znów marzył o śnie. Blask świecy praktycznie go nie dotyczył, podobnie jak gorący wosk, który spływał mu na dłonie i tam zastygał. Cokolwiek się przedtem liczyło, teraz nie miało najmniejszego znaczenia. Spał. A sen był najlepszym ze światów.

Pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy po lekturze Szortów, wiodło do książki Rolanda Topora Cztery róże dla Lucienne. Podobny język, podobny klimat i przede wszystkim pomysły – zaskakujące, absolutnie niebanalne, świetne. Ozaist znalazł swój sposób na mówienie o rzeczach ważnych i robi to znakomicie. Bo w tych lekkich, niezwykle sprawnych językowo, zabawnych opowiastkach jest rzeczywistość, a w niej absurdy, znieczulica, nietolerancja, brak autorytetów, upadek Ikarów i ich samotność. Rzeczywistość mocno osadzona w klimacie filmów Barei, ale nie jest to bareizm. To ozaistyzm w najczystszej postaci. Autor czerpie z bogactwa kulturowego, ale nikogo nie naśladuje. Jest od początku do końca panem swoich słów, a te brzmią oryginalnie i świeżo. To rzeczywistość z tu i teraz, zamerykanizowana, skomputeryzowana, konsumpcyjna. Nasza. A w niej pokolenia: wenezuelskich seriali i restauracji McDonald’s. Czasem wyraźnie widać tylko w oparach absurdu. A im bardziej staramy się tuszować niedoskonałości, tym mocniej je eksponujemy. Dodaję Szorty do ulubionych elementów mojej literackiej garderoby. Są doskonale skrojone i czuję się w nich świetnie.

 

Teresa Rudowicz

 

Jacek Ozaist, Szorty; Kraków 2012.

Wydanie drugie, zmienione i uzupełnione grafikami

Władysława Edwarda Gałki.

W Londynie dostępne restauracji Robin Hood.

218 King Street, W6 ORA. Cena £8.00

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>